sobota, 10 listopada 2012

Woody Allen na leniwą sobotę.

 Witam. Za oknem całkiem ładna pogoda, planujemy więc wyjście z mieszkania, bo cóż byłoby to za marnotrawstwo zostać i zalegać na łóżku. Jednak wieczór stoi pod znakiem zapytania. Nie wiadomo ile sił po popołudniowym shoppingu pozostanie. Zamiast sobotniego wyjścia w miasto można spędzić ten czas oglądając film. Teraz trzeba go wybrać. I w tym miejscu zawsze pojawiają się schody. Jestem kinomaniaczką. Obejrzałam tyle filmów, że czasami się zastanawiam, czy jest jeszcze coś, czego nie widziałam. Zaczęłam przeglądać filmy Woddy'ego Allena po raz dziesiąty i okazało się, że jakimś trafem przegapiłam jeden tytuł "Poznasz przystojnego bruneta". I tym oto sposobem jakiś zarys planu na wieczór już jest. Zaczynając tym przydługim wstępem chciałabym wspomnieć kilka słów o Woody'm.
 Uwielbiam jego filmy i mimo, że czasami sama chyba nie do końca rozumiem wszystkie metafory, to ujmują mnie tym charakterystycznym poczuciem humoru i ciepłem. Zdania na temat samej osoby reżysera są podzielone. Jedni go kochają, inni twierdzą, że nic specjalnego nie tworzy i ciągle tak nudnie zachwycony jest Ameryką, Amerykanami i Nowym Jorkiem. Jedno jest pewne, jest to niezwykle utalentowany człowiek.
 Woody Allen w oryginale to Allan Stewart Konigsberg. Urodził się w Nowym Jorku w dzielnicy Bronx, a wychował się na Brooklynie, w domu się nie przelewało, rodzice również nie ułatwiali mu życia kłócąc się to ze sobą, to z nim, właściwie to głównie matka. Już jako nastolatek dorabiał pisaniem dowcipów, które były publikowane w gazetach. Przez pewien czas studiował na Uniwersytecie Nowojorskim na wydziale filmowym, debiutował jako aktor i scenarzysta występując w filmie "Co nowego, koteczku?" w wieku 30 lat.   Debiut reżyserski nastąpił cztery lata później filmem "Bierz forsę i w nogi". Od tego czasu zdobył 137 nagród filmowych, między innymi: czterokrotnie miał szczęście odebrać statuetkę Oscara, a wielokrotnie był nominowany. W 2002 roku otrzymał "Palmę palm" za specjalne osiągnięcia. Prócz talentów związanych z filmem artysta jest tez świetnym muzykiem- jest uznanym klarnecistą jazzowym. Życie prywatne artysty również jest ciekawe, był trzy razy żonaty, z czego z aktualną żoną osiąga właśnie rekordowy staż trzynastu lat małżeństwa. Jednak najciekawsze jest to, że jego obecna żona to nikt inny jak adoptowana córka Mii Farrow, z którą był przez czternaście lat w związku. W okół ich relacji narosło wiele kontrowersji, co zresztą nie dziwi biorąc pod uwagę zarówno różnicę wieku jak i zwykłą uczciwość wobec Farrow. Jednak nie mam w planach dywagacji na temat życia prywatnego Allena.
 Tym, co chciałam przekazać jest to, że może nie wszystkim pasuje styl jego filmów, nie każdy lubi taki rodzaj komedii, ale na leniwe wieczory każdy może znaleźć coś dla siebie. Od dramatów do komedii. Ja osobiście gorąco polecam "O północy w Paryżu". Jeden z nowszych filmów, za scenariusz do którego Allen otrzymał Oscara. Film nie wymaga od nas nieustannego domyślania się "o co chodzi", a przy tym jest zabawny, delikatny i magiczny, jest dosłownie magiczny. Subiektywną ocenę jednak pozostawiam Wam.

Pozdrawiam, S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz